Przemówienie kolektywu Syrena wygłoszone przez jednego z nas podczas demonstracji antyfaszystowskiej „Solidarność zamiast nacjonalizmu” 07.11:
Media, politycy i eksperci mówią nam, że nie ma miejsca na wszystkich migrantów i migrantki. Że nie ma dla nich pracy, mieszkań, miejsca w szkołach i szpitalach, pieniędzy na pomoc społeczną. I powiem wam coś- władza ma rację, tym gorzej dla niej. Miejsca nie ma, ale możemy je zrobić, bo to system stwarza warunki, w których nie ma miejsca dla wszystkich, w których brak mieszkań, czynsze są za wysokie, a płace za niskie, służba zdrowia i edukacja niedostępne. Te warunki to nie zaniedbanie. Komu służą?
85 najbogatszych osób na świecie posiada więcej niż połowa ludzkości razem wzięta. Dorobili się na niewolniczej pracy, wojnach, głodzie i niszczeniu planety. Elitom podział na globalne południe i północ nie przeszkadza, tworzą go i utrzymują od czasów kolonialnych. Niszcząc lokalne gospodarki zapewniają sobie tanią siłę roboczą i zmuszają ludzi do migracji. Subtelna przemoc wysokich ceł i zadłużenia przeplata się z brutalnością wojen i neonazistów.
Nie trudno być humanitarnym i pomagać tym kilku tysiącom, którym udało się trafić do UE legalnie. Co z tymi którzy utonęli, zawiśli na drutach, albo zostali na pustyni? Z zamkniętymi w ośrodkach? Jak rozwiązać prawdziwy problem- nie problem migracji, ale problem granic? Przed czym one nas bronią? Mamy nie widzieć ofiar naszej polityki i cieszyć się, że trafiła nam się lepsza strona muru? Czy raczej solidarnie rozliczyć odpowiedzialnych za nędze i tu i tam?
Banda łysych palantów, których zobaczymy za parę dni na ulicach Warszawy, może donosić na uchodźców, podpalać im domy i bić, ale pozostaną przydupasami władz. To nie oni zbudowali „polskie obozy” ośrodki zamknięte- tylko rząd SLD, nie oni podżegali do wojny jak Polskie media od prawa do lewa, to nie skini zamknęli granice UE, sami nie weszli do mediów i parlamentu.
Ich wulgarny, bezpośredni rasizm skrywa swoje fundamenty- czyli przemoc ekonomiczną, która dzieje się codziennie. Europejska polityka żywnościowa, zagraniczna, zachodnie interwencje zbrojne- to wszystko wytworzyło obecny kryzys uchodźczy- a w zasadzie kryzys neokolonializmu.
Faszyzm i kapitalizm są jak burza i wiatr. Eurorasizm płynie z samej góry i co gorsza- jest dla wolnego rynku więcej niż wygodny. Jest fundamentalny. Przepływ siły roboczej reguluje się jak przepływ towaru, mawiał Adam Smith, ojciec ideologii liberalnej. Dlaczego elity z obu stron muru latają nad nim odrzutowcami, a towary mają więcej swobody ruchu niż ich wyzyskiwane wytwórczynie z południa? Nie wspomnę o samych pieniądzach, okrążających świat setki razy na sekundę, migrujących na kajmany gdy można uniknąć podatków.
Ilu migrantów możemy przyjąć, gdzie jest granica racjonalnej oceny i nacjonalizmu?
Co powiecie na milion migrantów? A na miliard?
Przecież jedzenia i domów na całej ziemi mogło by starczyć dla nas wszystkich.
System, który głosi, że nie ma w nim miejsca na ludzi musi upaść. Chwieje się, ale nie padnie sam. Możemy mu w tym pomóc, nie wielkim przewrotem sprzed stu lat, ale codziennym działaniem.
Nie liczmy na system kapitalistyczny i jego demokratyczną fasadę- zbudowano je na kilkuset latach ucisku i nierówności. Nie liczmy na gazety, które podżegały do wojny, na Unie, która zamknęła granice, na partyjki walczące o swoje int
eresy czy NGOsy od zarządzania nędzą. Liczmy na siebie na wzajem, bo tylko nasza wzajemna solidarność może naprawdę i na trwałe przełamać granice.
Pierwszy krok do tego celu- to odrobina bezpośredniej solidarności na co dzień- w miejscu pracy, nauki, zamieszkania. Przekujmy naszą solidarność z deklaracji w działanie- gdy migrantki i ich sojuszniczki stają ramię w ramię, możemy zrobić dużo więcej niż demonstracje.
Otworzyć granice, zamknąć rządy!
Solidarność ponad granicami!