W ciągu dwóch dni – 30. października i 2. listopada 2017, proces jaki wytoczyły Ahmedowi H. władze węgierskie wszedł na kolejny poziom absurdu i niekończących się rozgrywek. Sędzia drugiej instancji cofnął sprawę Ahmeda z powrotem do pierwszej instancji, tłumacząc swoją decyzję brakiem odpowiedniego rozważenia przez sąd pierwszej instacji widocznych rozbieżności w przedstawionych dowodach. Sąd procedował opierając się na tych samych zeznaniach tych samych policjantów, bez ani jednego nowego świadka/świadkini lub dowodu. Jedyną nowością na sali był sam sędzia. Tym razem nie grał on roli prokuratora i nie domagał się z góry od Ahmeda przyznania się do winy. Dla odmiany zadał Ahmedowi kilka pytań i pozwolił mu na nie odpowiedzieć, wysłuchując jego oświadczeń. Czy w takim razie jesteśmy teraz świadkami i świadkiniami sprawiedliwego procesu, jak zostało to okrzyknięte przez niektórych z monitorujących i raportujących? Czy po tym wszystkim węgierski system sprawiedliwości zaczął wreszcie prawidłowo funkcjonować? Czy to może być sprawiedliwe procedowanie?