Na pierwszym posiedzeniu ponownego procesu Ahmeda obecnych było kilkoro dziennikarzy i dziennikarek związanych z mediami publicznymi, finansowanymi przez rząd (telewizja państwowa i węgierska agencja prasowa). Pojawili się tam jako węgierscy i międzynarodowi obserwatorzy i obserwatorki. Podczas posiedzenia w Szeged, sędzia Jenő Kóbor skupił się głównie na dawnych zeznaniach Ahmeda, wypytując o szczegóły.
Generalnie możemy powiedzieć, że zarówno sędzia jak i prokurator skupili się na szczegółach, które w rzeczywistości w żaden sposób nie mogą być związane z oskarżeniem o terroryzm. Dla przykładu pytali się czy Ahmed wiedział gdzie przebywał w chwili, gdy otworzono jedną z granic. Na to pytanie odpowiedział, że sytuacja była bardzo myląca i nie mógł wiedzieć gdzie kończy się serbskie terytorium, a gdzie zaczyna węgierskie. Pytania sędziego dotyczyły również zachowań i działań podejmowanych przez Ahmeda 15 września 2015, na przejściu granicznym Röszke/Horgoš kiedy to stał się osobą kontaktową pomiędzy migrantami i migrantkami, próbującymi przejść granicę, a policją. Z relacji Ahmeda jasno wynika, że w tamtym momencie nie był w stanie wyraźnie zrozumieć poleceń wydawanych przez policję i tłumaczy, którzy nawoływali do opuszczenia przejścia granicznego i przejścia do tak zwanej strefy tranzytowej (ustanowionej wyłącznie w tym dniu). Wyjaśniał też, że w żadnym momencie nie próbował zagrozić funkcjonariuszom (o czym wielokrotnie trąbiły media państwowe), ale próbował służyć za osobę kontaktową, wyjaśniającą złe warunki osób migrujących, prosząc władze węgierskie i jej policję o przepuszczenie ludzi, wśród których były osoby chore i dzieci, aby mogli być wreszcie bezpieczni.
Kilka kolejnych pytań dotyczyło kwestii rzucenia przez Ahmeda kamieniem. Tego faktu sąd nie był w stanie dowieść, dlatego na następnej sesji, 10. stycznia, przeanalizowany zostanie materiał wideo.
W sądzie panowała napięta atmosfera. Sędzia i prokurator starali się znaleźć różnice lub sprzeczności pomiędzy pierwszymi zeznaniami i wywrzeć presję na oskarżonym. Jednak mimo ich starań postawa Ahmeda pozostała nienaruszona, a on sam odpowiadał z pewnością siebie, wyjaśniając także okoliczności tej stresującej sytuacji, w której tamtego dnia znalazł się z rodziną. Dla przypomnienia: użycie przez policję gazu łzawiącego i armatek wodnych, brak informacji, chaos.
Będące na sali osoby węgierskojęzyczne, które monitorowały sprawę, stwierdziły, że tłumaczeniu z arabskiego na węgierski i na odwrót, brakowało dokładnego doboru słów. Dodatkowo czystą farsą jest sam fakt, że Ahmed doprowadzony został na salę ze skutymi rękoma i nogami, w asyście dwóch zamaskowanych i uzbrojonych funkcjonariuszy. To jasny sposób prezentowania go jako osoby szczególnie zagrażającej społeczeństwu, bez względu na to jaki będzie finał procesu.
Kolejne posiedzenie odbędzie się już jutro, 10. stycznia. Będziemy tam, aby swoją obecnością wesprzeć Ahmeda, wyrazić swoją solidarność, patrzeć na ręce władzy i jej systemu „sparwiedliwości” oraz zrelacjonować to, co wydarzy się na sali sądowej.